Spotkanie z Pawłem Łozińskim
Specjalny pokaz filmu „Miejsce urodzenia”(1992) w reżyserii Pawła Łozińskiego w trakcie drugiego dnia Festiwalu Mediów „Człowiek w Zagrożeniu”.
Po projekcji reżyser opowiadał widzom o swoich przemyśleniach na temat filmu.
Pomysł i ludzie
– Najpierw był pomysł. Chciałem zrobić historię, która działaby się między Polakami i Żydami w czasie wojny. To był 1991 rok.
– Niewiarygodne dla mnie było to, że jak przyjeżdżałem i mówiłem nazwisko Grynberg, to tak jakby ktoś włączył guzik i zaczynały się opowieści. Nie mogłem uwierzyć, że to się aż tak przechowało, niektórzy tak jakby zrzucali z siebie ciężar opowiadając mi o tym. Myślę, że to czuć w tym filmie. Jest w ludziach potrzeba uwolnienia się z tego ciężaru, który został na nich nałożony.
– Nie zaprzyjaźniam się po to, żeby zrobić film. Najpierw się przyjaźnię, a potem biorę kamerę.
Poznanie prawdy
– W tym filmie ciężar tej sprawy był tak wielki, że kamera towarzyszyła spotkaniom, które Grynberg odbywał z kolejnymi ludźmi.
– Jak znaleźliśmy butelkę pomyślałem, że mamy zakończenie. Ale gdy potem znaleźliśmy ciało, pomyślałem że to w filmie też musi się znaleźć. Ta czaszka, ten syn i ten ojciec trzymany przez syna w rękach. Nawet niektórzy sugerowali żeby tego nie dawać, bo to jest takie okropne, ale ja sobie pomyślałem: to jest okropne, ale właściwie dlaczego ludzie mają nie zobaczyć tego, co się naprawdę stało.
Nie wierzą
– Jak pokazywaliśmy ten film na festiwalu w Krakowie w 1992 roku to jury nie mogło uwierzyć, że to się wydarzyło naprawdę. Mówili: podrzucił butelkę, ciało zakopał. Dzisiaj myślę, że oni nie mogli uwierzyć bo nie byli gotowi na przyjęcie tak strasznej prawdy. Nie mówię tu o prawdzie tego jednego zabitego człowieka, ale o tym, że wśród Polaków, wśród nas, też byli ludzie, którzy w czasie okupacji zabijali Żydów.
Rozliczenie z przeszłością
– Mieliśmy mnóstwo szczęścia. Dzisiaj taki film nie byłby do zrobienia. Wszyscy dbają o ochronę wizerunku (…). Kiedyś tego nie było. Chcieli opowiedzieć swoja historię i to zrobili.
– Tym filmem załatwiłem swoje sprawy, uregulowałem rachunki i potem chciałem już robić filmy o innych rzeczach, które również mnie interesują. Takich spraw jest bardzo wiele. Bałem się utknąć gdzieś w szufladce z napisem: „Holocaust, tematy żydowskie”. Ale może kiedyś jeszcze wrócę…
– Jestem Polakiem żydowskiego pochodzenia po ojcu i po mamie, i ciążyła mi ta historia. To kawałek historii mojego narodu.
Bohater
– Nie wiem czy on jest dla mnie bohaterem [Grynberg], dla mnie bohaterem, takim wspólnym, grupowym są ci chłopi, świadkowie, ludzie, którzy byli przy tej historii. On jest dla mnie takim medium, które wyzwala opowieści, wyzwala uczucia.