WITOLD SOBOCIŃSKI
Witold Sobociński, jeden z najznakomitszych polskich autorów zdjęć filmowych jest bohaterem wystawy Witold Sobociński. Wizualna ciągłość obrazu, którą można oglądać w Muzeum Kinematografii w Łodzi do 22 listopada.
Sobociński jako operator filmów fabularnych zadebiutował w 1967 roku filmem Ręce do góry Jerzego Skolimowskiego. W kolejnych latach bogatej kariery współpracował z Andrzejem Wajdą (Wesele, Ziemia obiecana), Wojciechem Jerzym Hasem (Sanatorium pod Klepsydrą), Romanem Polańskim (Frantic), Krzysztofem Zanussim (Życie rodzinne), Andrzejem Żuławskim (Trzecia część nocy), Piotrem Szulkinem (O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji), Jerzym Kawalerowiczem (Śmierć prezydenta), Feliksem Falkiem (Był jazz). Przy okazji tego ostatniego tytułu warto przypomnieć, że w latach 1947-58 Sobociński grał na perkusji i puzonie w legendarnym zespole jazzowym Melomani.
Witold Sobociński jest autorem zdjęć do ponad 90 filmów fabularnych, etiud, filmów dokumentalnych i seriali telewizyjnych. Środowisko filmowe darzy go niezwykłą estymą. – Ziemia obiecana była filmem Witka dzięki jego znajomości Łodzi, w której mieszkał. Prowadził nas w miejsca, gdzie XIX wiek zatrzymał się, żeby dać nam szansę na realizację kina z tamtych lat. A potem potrafił stworzyć obrazy niezapomniane, budzące podziw światowej widowni – napisał Andrzej Wajda.
– Odbyłem u Witka wspaniałą szkołę. Szanuję go za nieprawdopodobny talent, niebywałą wrażliwość wizualną i nieokrzesany temperament – mówi operator Sławomir Idziak (Krótki film o zabijaniu, Helikopter w ogniu).
Jako pedagog w łódzkiej Szkoły Filmowej Sobociński sprawował nadzór artystyczny nad wieloma projektami studenckimi. – Na jego wykładach czułem się jak student najlepszej uczelni świata. Jest wspaniałym operatorem ze światowej czołówki. Zachęcał nas do ryzyka: nie bój się cienia, rób ujęcia przez okno, oświetlaj jednym źródłem światła. Miał absolutnie nowoczesne myślenie o zdjęciach – wspomina pracujący w Hollywood operator Dariusz Wolski (Piraci z Karaibów, Alicja w krainie czarów).
Sztuka operatorska Sobocińskiego charakteryzuje się niezwykłym wyczuciem rytmu. – Film działa we mnie jak narkotyk. Pod jego wpływem się zmieniam. Zbliżam się do tematu poprzez emocje, przez przeżywanie tego, co jest ukryte w materii zadanej przez treść. W trakcie realizacji nie mogę spać, ciągle poszukuję najlepszych rozwiązań, ciężko pracuję fizycznie. W czasie nieprzespanych nocy powstają we mnie gotowe obrazy, realizowane później następnego dnia. I taki „naładowany” przyjeżdżam na plan i spotykam się z ludźmi, którzy ze spokojem zaczynają pracę od filiżanki kawy – mówi Witold Sobociński.
– Realizacje Sobocińskiego są brawurowe, dynamiczne i operują układami kompozycyjnymi charakterystycznymi dla ludzi o wielkim talencie. Są to układy mające pełną dynamikę ekspresji, przy zachowaniu wszystkich subtelnych elementów, które daje utalentowanemu operatorowi do przeczytania światło – podkreśla Jerzy Wójcik, operator i przyjaciel bohatera wystawy (Popiół i diament, Faraon).
Za swoje dokonania artystyczne Sobociński był wielokrotnie nagradzany, m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1998), Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (2011), Złotym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis (2008), Złotymi Żabami na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage (1994, 2000), Nagrodą Amerykańskiego Stowarzyszenia Operatorów Filmowych (2002), Nagrodą Specjalną Stowarzyszenia Autorów Zdjęć Filmowych (2014), Polską Nagrodą Filmową Orzeł w kategorii: Nagroda za Osiągnięcia Życia (2007), Nagrodą Platynowe Lwy za całokształt twórczości na 37. Festiwalu Filmowym w Gdyni (2012).
Na wystawę „Witold Sobociński. Wizualna ciągłość obrazu” pokazujemy m.in. oryginalne materiały z prywatnego archiwum operatora oraz ze zbiorów Muzeum Kinematografii, w tym werki, fotosy, plakaty do tych 12 filmów, które sam Sobociński określił jako swoje najlepsze. Na ekspozycji znajduje się również sprzęt filmowy, którego Sobociński używał. Całość dopełniają zarejestrowane wywiady z wybitnymi twórcami filmowymi i wypowiedzi samego Witolda Sobocińskiego.