CHŁOPCY Z FERAJNY
Postać gangstera oraz towarzyszący jej problem przestępczości zorganizowanej pojawia się w wielu filmach Martina Scorsese. Za każdym razem reżyser stara się jednak położyć akcent na inne kwestie. O ile w Ulicach nędzy interesuje go relacja, jaka zachodzi pomiędzy kościołem oraz mafią jako instytucjami oferującymi swym „wiernym” spójny świat wartości, o tyle w powstałym ponad dwadzieścia lat później Kasynie prezentuje Scorsese opowieść o zmierzchu mafijnej rodziny, której funkcje przejmują wielkie korporacje. W Chłopcach z ferajny zwraca natomiast uwagę szczegółowe odtworzenie wewnętrznej organizacji gangsterskiego półświatka, wzbogacone przesłaniem bez mała pedagogicznym: korzyści wynikające z przestępczej działalności okupione są moralną degrengoladą, która nieodzownie prowadzić musi do życiowej klęski.
Janusz Wróblewski, w swej recenzji opublikowanej tuż po premierze Chłopców z ferajny, w przenikliwy sposób powiązał krytyczny potencjał filmu z jego specyficzną formą narracji: „Kino gangsterskie, o czym powszechnie wiadomo, już od kilkudziesięciu lat nie stosuje się do zasad prawdopodobieństwa. Podsuwa naszej wyobraźni, złaknionej niesamowitości i przeżycia estetycznego wstrząsu – portrety królów podziemia, jakby to byli nadludzie, wybrańcy bogów, niekwestionowani władcy tego świata. Chętnie zapominamy o moralności, oglądając ich krwawe wyczyny, stajemy emocjonalnie po ich stronie, nie zastanawiając się nad etycznymi przyczynami i skutkami walki. (…) U Scorsese ta magia zostaje rozbita od razu w pierwszej scenie. Brutalnemu morderstwu, którego jesteśmy świadkami, towarzyszy naiwne wyznanie: »Od kiedy pamiętam, zawsze chciałem być gangsterem. Zostać gangsterem, to więcej niż być prezydentem Stanów Zjednoczonych«. (…) Dystans między obrazem a deklaracją – utrzymany przez reżysera z godną podziwu konsekwencją do końca filmu – ma osłabić naszą zdolność utożsamiania się z bohaterem. Jego oczyma oglądamy przecież ów świat zdegradowany, nieludzki i słyszymy równocześnie słowną pochwałę gangsteryzmu. Efekt zaś polega na tym, aby człowiek ten, otwierając przed nami duszę, był dla nas zarazem neutralnym uczestnikiem wydarzeń, na równi z innymi postaciami filmu. Jak w dokumencie”.