Osiem i pół
Podejmując problem niemocy twórczej, Federico Fellini tworzy paradoksalnie obraz, który jak żaden inny wyraża potęgę filmowego medium i drzemiących w nim kreacyjnych możliwości.
Ciąg luźno powiązanych ze sobą scen, balansujących na pograniczu jawy i snu, znajduje swe rozwiązanie w pamiętnej sekwencji finałowej. Na przypominającej cyrkową arenę plaży pojawia się korowód wszystkich ukazanych wcześniej w filmie postaci. Guido, który nagle odzyskuje twórczy zapał, zaczyna nimi kierować niczym reżyser na planie filmowym, inscenizując niezwykły spektakl afirmacji życia i sztuki, rozwijający się w rytm marszu Nino Roty.
Maria Kornatowska, która Osiem i pół zwykła określać mianem „kina wagnerowskiego”, dowodzi, że genialność tego dzieła ma swe korzenie w wyjątkowej wrażliwości twórczej włoskiego mistrza z Rimini. „W przeciwieństwie do większości reżyserów Fellini podporządkował technikę sztuce, robiąc z niej pokorną służkę maga kreślącego na ekranie swoje ASA NISI MASA. Ujarzmił, poskromił oporne tworzywo filmowej materii, czyniąc je posłusznym narzędziem własnej wyobraźni. Nie czuje się ciężaru machiny kina, nic nie wydaje się ograniczać imaginacji artysty”.